Do tej pory poród dzieliłam na dwie kategorie: CC- cesarskie cięcie i SN- siłami natury.
Jakie było moje zdziwienie gdy dzisiaj trafiłam na ten artykuł. To uświadomiło mnie że niekiedy stwierdzenie "rodziłam siłami natury" jest błędnie używane i że rodzaje porodu mają nieco więcej kategorii niż te dwie wyżej wymienione.
Już kiedyś spotkałam się z sytuacją, że przy wizycie u lekarza z moją pierworodną lekarz mnie upomniała, że poród za pomocą kleszczy nie był porodem sn. Nie wiedziałam wtedy o co chodzi....myślałam, że lekarze dzielą to sami sobie na jakieś podkategorie a dla mnie poród po prostu jest albo sn albo cc. Rzeczywistość jest jednak inna. Może to tylko ja jestem taka niedoinformowana, może jest nas więcej....ale właśnie dla tych niedoinformowanych postanowiłam napisać ten post ;).
Czym się więc różni poród fizjologiczny (naturalny) od porodu siłami natury i drogami natury? Bo definicja CC chyba nie muszę przytaczać? ;)
Poród fizjologiczny (naturalny): jest to poród spontaniczny który przebywa całkowicie w naturalny sposób. Skurcze pojawiają się samoistnie i wszystko przebywa w swoim tempie bez ingerencji medycznej i farmakologicznej. Dziecko rodzi się w prawidłowy sposób (główką do dołu między 37-40 tyg. ciąży) i cały przebieg porodu jest bez ryzyka. Również przy takim porodzie wykluczamy całkowicie nacięcie krocza.
Poród siłami natury: jest to poród, w którym dziecko rodzi dzięki sile naturalnej czynności skurczowej macicy matki. Czołową rolę ogrywa tu oksytocyna (wytworzona przez organizm kobiety oczywiście ;) ), adrenalina i endorfiny. Chodź przyznam że jak dla mnie (takiego zielonka, który nie wie jak wygląda to z punktu widzenia medycznego :D) to jest praktycznie to samo co poród fizjologiczny.
Poród drogami natury: no i tutaj oczywiście dokładnie prawie to samo co wyżej z tą różnicą, że w tym wypadku jest już ingerencja i medyczna i farmakologiczna (nacięcie krocza, kroplówka z oksytocyną, znieczulenie, kleszcze itp.).
Doszukałam się również informacji, że porodów naturalnych w Polsce jest tylko 7%!! Jak dla mnie to tragicznie mało! Na własnym przykładzie widzę, że lekarze idą czasami na łatwiznę i chcą nieco przyspieszyć akcję porodową. Miałam w końcu dwa porody wywoływane kroplówką, oba z nacięciem krocza i jedno zakończone kleszczami. Dodam, że nie było takiej konieczności. W obu przypadkach stawiłam się w szpitalu zbyt szybko bo wydawało mi się, że już coś się dzieje. W obu przypadkach lekarze woleli podłączyć mnie od razu pod kroplówkę by po 4,5 godzinie było po wszystkim niż poczekać aż coś się samo rozkręci. Rodziłam w odstępie 4 lat w tym samym szpitalu i sposób postępowania wciąż ten sam. Wcześniej mnie to tak nie raziło...to wywoływanie porodu przez kroplówkę. Niestety im więcej lubię "dzieciowych" fan page na fb, im więcej przesiaduję na "mamowych" forach tym więcej informacji do mnie dociera. A ja??...Zaczynam być coraz bardziej świadoma, że mogłam nie dopuścić do tych kroplówek. Niestety świadoma po fakcie. W końcu nie na darmo się mówi "mądry polak po szkodzie". No ale cóż poradzić? Było, minęło i nie da się czasu cofnąć.
Po tym artykule który przeczytałam wychodzi jednak że najlepszy dla dziecka jest właśnie ten poród całkowicie naturalny (nie pierwszy raz spotykam się z tą opinią).
A jak było u Was?
Jaki poród miałyście (lub Wasze żony miały)?
A może jaki poród planujecie?
Bardzo jestem ciekawa Waszych opinii.
Mądry artykuł. Szkoda, tylko że większość kobiet o tym nie wie i nie rozumie.
OdpowiedzUsuńPoza tym większość z nich ma gdzieś w jaki sposób urodzi dziecko.
Dla nich liczy się tylko to, żeby jakoś je urodzić (często nawet lepiej za pomocą cesarskiego cięcia), a jeśli nie to obowiązkowo z ZZO.
Z takim podejściem to nic dziwnego, że porody naturalne są rzadkością.
Chociaż to w dużej mierze wina lekarzy i położnych, bo tego nie proponują, a pozycje leżące są dla nich najwygodniejsze, mimo, że są to pozycje, które najbardziej uniemożliwiają poród naturalny.