wtorek, 27 maja 2014

Odporność, jest czy jej niema?

Cóż dawno mnie tutaj nie było no ale trzeba w końcu coś napisać ;).
Postanowiłam tym razem poruszyć temat odporności. Podam przykład na mojej mamie...zresztą sytuacja jest całkiem świeża bo dopiero co uporała się z obawami alergii. 
Otóż mama ma swoją miłość którą są konie. To było jej marzenie które w końcu ziściła sprowadzają do gospodarstwa pierwszego konia, potem drugiego, trzeciego.....a w obecnej chwili są cztery...ale gdyby było miejsce z pewnością byłoby by ich więcej ;).  No ale jak są konie to są i obowiązki, karmienie, sprzątanie, czyszczenie, pojenie...itp. ale jak ktoś lubi to co robi to i to potrafi być przyjemnością. Jednakże okazuje się że nie zawsze jest tak kolorowo jak człowiek sobie wyobrażał. Od dłuższego czasu mama podejrzewała że ma uczulenie na pylące siano: katar, swędzący nos i nieustanne kichanie (zresztą ja mam podobnie aczkolwiek nieco delikatniej). Dało się z tym jakoś żyć....do czasu. Z dwa tygodnie temu mama otwierała świeżą kulkę siana....pyliła okropnie....do tego potarła jeszcze oko ręką i......na drugi dzień obudziła się z opuchniętym, ropiejącym i zaczerwienionym okiem. No to szybka interwencja: kropelki, płukanie rumiankiem, solą fizjologiczną....zero poprawy. Po 3 dniach drugie oko! Mama nie była już w stanie patrze na oczy tak jej napuchły. Podkreślę że już od pierwszego dnia unikała siana....ja przejęłam karmienie koni, a mimo to alergia nie ustępowała....znajoma przyniosła jakąś maść której używała przy uczuleniu na tusz- pomogła tylko na tyle że opuchlizna zmalała, ale nie zniknęła ostatecznie. Nie wiedzieliśmy już co robić gdy tu nagle rozmowa z inną znajomą której mąż jest alergikiem przyniosła znaczną poprawę! Zaproponowała ona aby przyjmować przez kilka dni probiotyk. Po dwóch dniach po uczuleniu nie było już ani śladu. A mama walczyła z nim prawie dwa tygodnie. Tak więc podsumowując: w organizmie brakowało bakterii które próbowały zwalczyć objawy. A skąd to wyjałowienie? Otóż prawdopodobnie powodem jest to jedzenie które obecnie kupujemy i jemy. Te wędliny, produkty seropodobne, konserwanty, jedzenie modyfikowane.......sami siebie trujemy wykańczając przy tym nasz organizm. Na własnym przykładzie- nigdy nie byłam chorowita....a teraz co? Co chwila coś, to katar, to kaszel....już mnie to męczyć zaczyna....tak samo córa. Jest tak od mniej więcej półtora roku....gorączkę rzadko mam, a gorączka jest objawem walki organizmu z chorobą. Dzisiaj zaczęłam przyjmować probiotyk i zobaczymy co z tego wyjdzie....czy będzie jakaś znaczna poprawa. A oprócz tego dążę do tego aby mieć więcej swojego jedzenia....aby chociaż własnej rodzinie zapewnić zdrowe odżywianie.       Wczoraj posadziłam pomidorki ;)

a tak poza tym biorę udział w dwóch konkursach i miło by było gdybyś ktoś czytający tego bloga wszedł i zostawił swój głosik :) oto linki:
http://ebobas.pl/konkursy/zobacz_zdjecie/41269
http://ebobas.pl/konkursy/zobacz_zdjecie/41270


Oraz na sam koniec taka ciekawostka, opisałam raz moją "mleczną drogę" (karmienie piersią) i właśnie ten mój tekst został opublikowany na tej stronie http://osrodek-blizej.pl/trojmiejski-tydzien-promocji-karmienia-piersia/. Swoją drogą bardzo polecam ten blog bo jego autorką jest przesympatyczna kobitka :) A na koniec zdjęcie mojego autorstwa które również zostało opublikowane na tej stronie :)
Miłego wieczorka życzę :)

sobota, 17 maja 2014

Urodzinowo ;)

no a dzisiaj krótko- córcia kończy 4 latka :) zleciło sama nie wiem kiedy, więc WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DLA MOJEGO SŁONECZKA  :*

(swoją drogą szukając u wujka google zdjęcia tortu tu na bloga zobaczyłam jakie piękne niektóre te torty teraz robią...aż szkoda zjeść ;) )

piątek, 16 maja 2014

Karmienie w miejscu publicznym

W końcu znalazłam trochę czasu aby zawitać na bloga :)
Od kilku dni jestem nieco zalatana, to goście, to sprawy do załatwienia no a dzisiaj cały dzień sprzątania bo córa ma jutro swoje święto :). Kurcze jak sobie pomyślę to sama nie wiem kiedy 4 lata zleciały...No ale nie o tym dzisiaj będę pisać.
Całkiem przez przypadek trafiłam rano na fajny artykuł który ktoś zamieścił na facebooku. Jest to blog pewnej Pani Alicji. Porusza ona kwestie karmienia piersią w miejscu publicznym...a właściwie podejścia pewnych mam do tego że karmią piersią. Jak wiemy ogólnie kwestia karmienia piersią w miejscu publicznym potrafi wywołać wiele szumu. Biorąc pod uwagę osoby trzecie, które stoją z boku można usłyszeć wiele komentarzy począwszy od "jakie to piękne" kończąc na "Dzisiejsze kobiety w ogóle nie mają wstydu....wywalają cyca gdzie popadnie"...no właśnie. Skupmy się na tym drugim komentarzu. Moja znajoma była świadkiem sytuacji gdy to pewien starszy Pan przechodząc obok karmiącej mamy właśnie tak skwitował tę sytuacje. Gdy to usłyszałam ostro się oburzyłam jak to?! Nie do pojęcia było dla mnie to, jakim prawem ktoś komentuje w taki sposób coś co jest całkiem naturalną rzeczą! Dziecko jest głodne, no to je karmię więc co kogo obchodzi czy to jest cyc czy butelka. No ale sugerowałam się swoim podejściem do tego...czyli że zawsze gdy dziecko jest głodne a nie mam możliwości nakarmienia go w jakimś odosobnionym miejscu, gdzie nikt przypadkiem mi nie przejdzie idę po prostu gdzieś na ubocze, siadam, karmię i nie obchodzi mnie to czy ktoś to zobaczy bo dla mnie tu i teraz jest ważne to aby maleństwo się najadło. Po przeczytaniu tego artykułu dzisiaj uświadomiłam sobie, że nie każda kobieta robi dokładnie tak jak ja...są w tym wszystkim również mamy które afiszują się tym że karmią....nie wiem co chcą przez to osiągnąć: żeby im zazdrościć? Pokazać że są lepsze? Co im to da? Przecież każda mama jest dobra dla swojego dziecka...bez względu na to jakim mlekiem je karmi. Miałam ostatnio okazję poznać mamy które bardzo chciały karmić piersią a mimo to im się nie udało i czy są gorsze? Oczywiście że nie! Tak więc wywalanie cyca z akcentem "patrzcie ja karmię" w tym momencie wyrabia o nas mamach niezbyt miłą opinię. Oczywiście bez przesadyzmu...nie jest to tak nagminne jakby się mogło wydawać i żeby nie było że przesadzam ;) Po prostu miałam okazję kiedyś poznać pewną dziewczynę która na każdym kroku zaznaczała mi "bo ja będę robić tak- bo tak jest lepiej" i tym samym wywoływała u mnie poczucie że jestem złą matką bo ja "tak nie robię". Po pewnym czasie zaczęłam jej unikać bo z tej znajomości nic dobrego nie wynikało...a ja zrobiłam sobie rachunek sumienia i doszłam do wniosku że nie mam sobie nic do zarzucenia i że to ona niepotrzebnie miesza mi w głowie. Tak więc APELUJE- Drogie mamy, każda mama jest najlepszą mamą jaką może być dla swojego dziecka, bez względu na to czy zgadzacie się z ich postępowaniem czy nie! (oczywiście nie mówimy tu o przemocy i innych tego typu sytuacjach którym mówimy stanowczo NIE!) Trzeba to uszanować i broń boże nie pokazywać że jest się lepszą od innej!! Można coś komuś zasugerować, doradzić...ale nie pokazywać że jest ona gorszą matką! Skupić się na tym swoim malutkim kochanym pępuszku świata i nie martwić o to czy ktoś patrzy czy ja karmię czy nie i w jaki sposób karmię. Bo w końcu co nas obchodzi co myśli ktoś inny skoro dla nas najważniejsze jest teraz dziecko.

ot tak mnie dzisiaj na refleksje wzięło ;). Ok uciekam bo mnie jutro ciężki dzień czeka :)

poniedziałek, 12 maja 2014

Mama testuje

Witam w ten słoneczno-deszczowy dzień! :)
Przespałam się dzisiaj z myślą że założyłam bloga. Obudziłam się dalej pełna zapału i chęci do tworzenia a pomysłów mam tysiąc na sekundę ;) Ale nie wszystko na raz, nie wszystko na raz....na wszystko przyjdzie czas ;). Bo w końcu jak teraz wyczerpię wszelkie tematy to o czym będę pisać później??;)

Dzisiaj chciałam poruszyć temat z cyklu- MAMA TESTUJE.
Będąc w  ciąży trafiłam na facebooku na reklamę zachęcającą do testowania produktów Canpol babies. Pomyślałam sobie a co mi szkodzi...i weszłam w link. Taki sposobem trafiłam na banglę. Powiem szczerze że wątpiłam w to że do testów się dostanę, już nie mówiąc o wątpliwościach co do wiarygodności tych testów (zawsze jakoś sceptycznie podchodziłam do wszystkiego co można dostać za darmo i doszukiwałam się w tym jakiś ukrytych niespodzianek). Jakie było moje zdziwienie gdy w momencie ogłoszenia wyników zobaczyłam mój nick a na poczcie meila potwierdzającego dostanie sie do testów! Nie dowierzałam aż do momentu gdy do rąk własnych dostarczył mi paczkę kurier. Miałam wtedy okazję przetestować: wkładki poporodowe, wkładki laktacyjne i majtki wielorazowe + prezencik dla maleństwa w postaci ręczniczka, zabawki i szczoteczki do czesania z grzebykiem. Od tamtej chwili zaczęłam poszukiwać stron w internecie które również poszukują osoby do testowania. Kilka ich znalazłam a linki podam poniżej. Niestety od tamtego czasu (a było to na przełomie października/listopada) trochę minęło i poza dwukrotnym dostaniem się do testowania na bangli (za drugim razem otrzymałam laktator elektryczny) nigdzie więcej nie udało mi się zakwalifikować. Ale nie poddaje się...z kilkoma osobami rozmawiałam na temat tych najpopularniejszych stron i im się udało więc i ja cierpliwie czekam :). Jaki jest cel w tym co pisze? Myślę że czytając tego bloga nie jedna mama bądź Pani, (ewentualnie Pan :D) z chęcią sama chciałaby spróbować przetestować produkty a ja chcę w miarę to umożliwić chociażby w postaci zamieszczenia linków ;).
Oto kilka z nich:
Streetcom -tu kilka osób się dostało, może ja nie bo nie wysłałam formularza o danych wrażliwych.
samplecity- i tu dość często się komuś udało dostać
Talk Marketing- tu jestem od wczoraj ale kilka osób już tu przetestowało
trnd-jestem od wczoraj :)
Ofeminin- jestem od dzisiaj
Sampler-jestem od dzisiaj, ale weszłam na fun page na facebooku i prawdopodobnie firma umarła śmiercią naturalną.....od grudnia nikt żadnej paczki nie dostał
no i oczywiście BANGLA - tutaj poza testami można również wystawiać i czytać opinie o różnych produktach bez względu na to czy się coś testuje czy nie, a oprócz tego na moim profilu przy jednym ze zdjęć mamy urządzone forum dla mam :)

Oprócz bawienia się w testerkę z polecenia koleżanki zaczęłam się również bawić w ankieterkę ;). Tak, tak...wypełniam ankiety przez internet i w zależności która to strona jestem wynagradzana punktacyjnie bądź pieniężnie. Punkty można wymienić na różne nagrody....no ale nie oszukujmy się...aby odczuć jakoś te wynagrodzenie trzeba się uzbroić w cierpliwość i "trochę" tych ankiet wypełnić ;). A żeby nie było tak prosto nie do każdej ankiety idzie się dostać. Z reguły z samego początku są zadawane pytania orientacyjne po których niekiedy wyskakuje komunikat "Przepraszamy, ale niestety nie udało Ci się zakwalifikować do ankiety...bla bla bla" bądź temu podobne. Na niektórych stronach dostaje się jakieś skromne 20 groszy rekompensaty za niedostanie się ;). Mój mężczyzna zazwyczaj widząc mnie przy tych ankietach puka się w głowę i mówi Tobie to się chyba nudzi ale powiem Wam szczerzę że ja to lubię :) Dla zainteresowanych podam oczywiście linki :
askGFK
Cenne opinie
ePanel
IMAS online
 Ok to by było na tyle :) A ja zabieram się w wolnej chwili za dopracowywanie mojego bloga ;) Miłego dnia

niedziela, 11 maja 2014

Powitanie


  Jak też nietrudno jest zauważyć jestem mamą....mamą dwójki wspaniałych dzieci...cudów natury, wspaniałych pociech...które wypełniają każdą wolną chwilę mojego życia. To dzięki nim wstaje każdego dnia pełna życia, to dzięki nim mam ochotę brnąć dalej, to dzięki nim czuję się szczęśliwa. Ale taka jest chyba każda mama prawda? :)
  Mieszkamy sobie na wiosce a właściwie na "końcu świata"...dosłownie. Pola, lasy, dwa domy i zero sąsiadów w zasięgu wzroku ;). Czy jest mi z tym źle? Oczywiście że nie! Jestem miastowa- właściwie byłam miastowa. Urodziłam i wychowałam się w jednym z największych miast w Polsce.  Mając 16 lat rodzice oznajmili mi że się wyprowadzamy....wbrew pozorom nie jestem taka stara więc śmiało mogę powiedzieć że tak dawno to nie było ;) (zmieścimy się w przedziale do 10 lat ;) )... a może i dawno...sama już nie wiem bo przy dzieciach tak ten czas leci ;). W każdym bądź razie tak tu sobie mieszkamy, rodzinnie, wiejsko- są krówki, konie, kaczki, kury no i oczywiście nie zabraknie psów i kotów ;). Obecnie jestem na etapie tworzenia własnego warzywnego ogródka. Tylko z czasem tak ciężko przy dwójce dzieci. Córa zajmie się sobą już sama ale synek ma dopiero 4 miesiące i niestety wypełnia każdą wolną chwilę. Chociaż nie jest jeszcze tak źle....bo potrafi chwilę zainteresować się czymś i pozwolić mamie na wywiązanie się z domowych obowiązków...no a córa lubi się bratem opiekować i pomaga mamie ;).
  Ok to by było na tyle jeśli chodzi o taki mój pierwszy wpis. Chciałam tylko zaznaczyć że o blogu myślałam już od dawien dawna...ale szybko się zniechęcałam, bo o czym on ma być, kto to będzie czytał...no i najgorsze...że jak zwykle będę miała słomiany zapał. Mam jednak cichą nadzieję że tym razem się uda...hmm bo właściwie odczuwam jakąś taka potrzebę stworzenia czegoś ;)
Pozdrawiam i życzę miłego niedzielnego wieczoru :)