piątek, 25 lipca 2014

Tansze znaczy gorsze, droższe znaczy lepsze? Bzdura!

W obecnych czasach wybór kosmetyków czy chusteczek nawilżanych dla dzieci jest na prawdę ogromny. Ba! Gigantyczny! Jest możliwość wybierania, przebierania, dobierania w zależności od gustu, upodobań czy skuteczności działania.  Często nawet pewne firmy mają już wyrobioną swoją opinię, i matki mniej lub bardziej chętnie sięgają po dany produkt. Opinia roznosi się tempem błyskawicznym, czy to wśród znajomych czy też w internecie gdzie roi się od stron na których można oceniać produkt. Zazwyczaj cena jest kojarzona z jakością produktu- tańsze znaczy gorsze, droższe znaczy lepsze. Ale czy faktycznie tak jest? Tak na chłopski rozum- ile mam czyta skład z tyłu opakowania? Sama przyznam się bez bicia że sięgając po produkt znanej marki wychodzę z założenia że jest to zdecydowanie lepsze niż produkt tańszy np. "nie firmowy". Bo firma ma swoją opinię-tak. Bo produkuje specjalnie dla dzieci- tak. Bo przechodzi atesty i duperele-tak. Ale czy droższe znaczy lepsze? Albo firmowe znaczy lepsze? Otóż kurka okazuje się że nie. Nawet już teraz sięgając po chusteczki nawilżone które obecnie używam dla synka i czytając skład z tyłu opakowania niewiele rozumiem z tego bełkotu... Co to do cholipki Dehydroacetic Acid? A Benzoic Acid? O! Wiem co to jest Aqua! :D Produkty zawierając masę nazw o których my nawet nie słyszeliśmy...przez to usypia to naszą czujność bo dzięki renomie jaką ma dana firma wierzymy że to jest dobre dla naszych pociech i krzywdy im nie robi. No a co taki zielonek jak ja czy inna mama lub tata może wiedzieć co tak na prawdę zawierają te chusteczki. Te o których ja wspomniałam i wymieniłam ze składu są z lidlowskiej firmy Toujour i wbrew temu iż są z niższej półki cenowej okazuje się że to całkiem dobry produkt. Zawsze jakość chusteczek przekładałam na ich materiał z którego są wykonane i nawilżenie. Nigdy jakoś nie skupiałam się na składzie a to błąd! Chcecie wiedzieć jakiej firmy sa najlepsze w składzie?? Uwaga, uwaga...sama się zdziwiłam: ta da da da da da dam- TIP i REAL!!! Nie wierzycie? To zapraszam tutaj http://www.srokao.pl/2013/01/analiza-chusteczki-nawilzane.html . Ta mama świetnie zdaje sobie sprawę z tego co jest zawarte w tych chusteczkach. Chcecie wiedzieć czy te które wy używacie są dobre? Sprawdźcie bo na liście z pewnością się znajdują. Sami przekonacie się czy lepiej kupować firmowe Pampersa czy pojechac do Auchan i zakupić ich firmy produkt które jak się okazuje ma zdecydowanie lepszy i łagodniejszy skład. A sama chusteczki Auchan używałam i są na prawdę świetnie nawilżone. Również i na tej stronie można znaleźć opinię o kosmetykach więc polecam.



A jakiej firmy chusteczki wy używacie lub używaliście? Jestem bardzo ciekawa :)

piątek, 18 lipca 2014

czas na zmiany

Cóż pozbyłam dzisiaj mojego jedynego i pierwszego samochodu :(. Ubolewam nad tym gdyż bardzo się z nim zaprzyjaźniłam a że to emerycik już był to podupadał na zdrowiu i lubił robić niespodzianki: od tak wjeżdżam na stacje benzynową, wyłączam aby zatankować a tu klops! Już nie odpalił bo zapomniał się ładować w drodze :(. Mało tego przy naprawieniu jednej rzeczy psuła się druga- skarbonka bez dna. No i problem z przeglądem. Dwa dni temu więc podjęliśmy decyzję- sprzedajemy go. Zaskoczyło mnie to jak wielki odzew był (a ja tu miałam nadzieję że będziemy się ciułać ze sprzedażą i nacieszę jeszcze nim oko :D). Dosłownie bili się o niego no i poszedł! Ze łzami w oczach widziałam jak znika za zakrętem, nie pozostało mi nic innego jak pomachać mu "papapa" :(. Eh....powzdycham, obetrę łezkę i trza szukać innego :). No ale póki co na pocieszenie relaksująca kąpiel w próbka które otrzymałam od Edytki (link ) którymi podzielę się z mamą i również będzie testować.


A gdyby jednak moja żałoba przedłużyła się o kolejny dzień to i na jutro mam  kolejne dwie próbki od pani Roksany (link) :)


Tak więc przyjemne testowanie i trochę relaksu :) A póki co jesteśmy w trakcie testowania skarpetek peelingujących Butterfly (czekam na efekty) i butelek Canpol babies (z marnym skutkiem- synek nie chce z nich pić).
Miłego wieczoru :)

wtorek, 15 lipca 2014

Pupcia się odparza- co robić?

Już od jakiegoś czasu chodzi mi ten temat po głowie. Często mamy borykają się z problemem odparzające się pupci i nie wiedzą skąd się to wzięło oraz jak sobie z tym poradzić. Mogę śmiało przyznać że jakieś delikatne doświadczenie z tym mam(przerobiłam przy dwójce dzieci) więc chciałam w jakiś tam sposób przybliżyć powody występowania oraz sposób radzenia sobie z odparzeniami.
Przede wszystkim chcę zaznaczyć że odparzenia nie zawsze występują z powodu złej higieny pupci czy też kiepskiej chłonności pampersów lub zbyt rzadkiego ich zmieniania! Oczywiście może to być jeden z powodów ale nie jedyny. Na własnej skórze znaczy na skórze moich dzieci przekonałam się że odparzenie a potem zapalenie pieluszkowe mogą powodować zupełnie inne czynniki których ja się nie spodziewałam. Chcę przybliżyć powody występowania odparzeń:



  -kiepska higiena pupci (niedokładne mycie po zmianie pieluszki)
  -kiepska chłonność pampersów (skóra dziecka po zsiusianiu się wciąż ma styczność z moczem co prowadzi to podrażnień)
  -zbyt rzadka zmiana pampersów (np. w nocy zdarzy się dziecku zrobić kupcię i przeleży z nią kilka godzin)
W tych przypadkach winowajcą może być amoniak który powstaje w skutek rozkładu moczu i kału.
ale też:
  -biegunki
  -upały (pupcia się poci)
  -uczulenie na kosmetyki, chusteczki bądź pampersy
  -rozszerzanie dziecku diety (wprowadzenie nowych pokarmów może zmienić skład kupki oraz moczu co prowadzi do podrażnień)

Aby podjąć odpowiednie środki by odparzenie nie przerodziło się w zapalenie pieluszkowe trzeba zidentyfikować źródło które niestety nie zawsze jest łatwe do zlokalizowania. Moja starsza córa męczyła się z dwa miesiące z zapaleniem pieluszkowym. Chodziłam z nią do pediatry która co róż przepisywała maści, które działały do momentu aż ich nie odstawiłam. Wtedy problem wracał. Przy którejś wizycie Pani doktor powiedziała że czuje się już bezradna i że teraz pomoże mi tylko dermatolog. Oczywiście lekarz po zobaczeniu pupci oznajmił "zapalenie pieluszkowe" i przepisał serię maści w tym jedna na zamówienie robiona na miejscu w aptece. Efekt był prawie natychmiastowy...ale nie długo trwała moja radość gdyż po odstawieniu maści problem znowu wrócił. Pewnego jednak dnia dostałam olśnienia. A może to przez pampersy? To było to! Zmieniłam córci pampersy i pożegnaliśmy się z problemem raz na zawsze! Reasumując- miała uczulenie na pampersy i niepotrzebnie smarowałam ją maściami w tym sterydowymi. Z synkiem przerobiliśmy odparzenie a następnie zapalenie pieluszkowe ponad tydzień temu. Spowodowane było wprowadzeniem nowych posiłków do diety. Tydzień czasu, aż organizm i skóra na pupci się przyzwyczaili do zmian i po problemie. Oczywiście niezbędny w tym okresie okazał się Sudocrem po którym pupcia szybko zaczęła się goić.

Jak sobie poradzić z już istniejącymi odparzeniami bądź zapaleniem pieluszkowym? Oto kilka moich rad:



-oczywiście mycie jak najczęściej pupci przegotowaną wodą lub rumiankiem;
-częste wietrzenie pupci;
-częste zmienianie pieluszki;
-systematyczne smarowanie pupci kremami lub zasypką (najlepsza w tym przypadku jest mączka ziemniaczana); z kremów niezbędny może okazać się tutaj sudocrem (który raczej każda mama posiada w domu), clotrimazolum ( sprawdzone przy córci, polecone przez lekarza) oraz tormentiol (tu również polecone przez lekarza);

Oczywiście droga przez zapalenie pieluszkowe nie zawsze jest taka prosta. Niekiedy rumień rozlewa się na całą pupcię, dziecko jest niespokojne, płacze, ma gorączkę- widać że je to boli. W tym wypadku koniecznie trzeba skonsultować się z lekarzem a on już zadecyduje czy aby nie trzeba przepisać maści z antybiotykiem. 

Jak odróżnić odparzenie od zapalenia pieluszkowego?
Odparzenie- jest to zazwyczaj zaczerwienienie na genitaliach, przy odbycie lub innych miejscach które zakrywa pieluszka w tym pachwiny.
Zapalenie pieluszkowe- występuje już wtedy kiedy oprócz zaczerwienienia występuje też wysypka która z czasem przeradza się w jedną nabrzmiałą plamkę. Może również przerodzić się w ranki a skórka łuszczyć. 

Mam nadzieję że pomogłam i odparzenie już Wam nie takie straszne ;)

Pozdrawiam

 

wtorek, 8 lipca 2014

Proste cieszy najbardziej?

No pogoda nam się nieco spaskudziła. Wczoraj trochę słonka połapałam (parno było strasznie) ale od popołudnia idzie burza i dojść nie może ;)  Od rana znowuż gdzieś tam z oddali się odzywa ale jak jej nima tak jej nima :D. No a córa od rana ubolewa że dziś nie skorzysta z basenu.
Synek w końcu przestał mi gorączkować więc albo to była trzydniówka która nieco się przedłużyła albo to miało coś wspólnego z odparzeniem na pupci które tez już prawie zniknęło (dziwny zbieg okoliczności?).
Chciałam dzisiaj poruszyć temat zabawek, powiedzieć Wam o moich spostrzeżeniach i wyciągnąć jakieś wnioski.

W dzisiejszych czasach mamy tak ogromny wybór zabawek, od prostych po grzechoczące, piszczące, szeleszczące, gadające i wiele wiele innych.
 Często stojąc w dziale z zabawkami zastanawiamy się co kupić naszym pociechom żeby się spodobało i trochę posłużyło. Nasze dzieciaki same czasami mają jakieś specjalne życzenia "mamo ja bym chciała to czy tamto". Jednak czy te zabawki są warte swojej ceny? Iloma z tych które zostały zakupione nasi malutcy faktycznie się bawią?
Aurelia ma sporą kolekcję lalek i tych Barbie i Monster High i tych przypominających dzieci. Ma też kucyki, klocki i wiele wiele innych zabawek. Czym się z tego bawi? Nie mówimy tu o tych sporadycznych zabawach tylko o tym po co najczęściej sięga czyli przynajmniej raz w tygodniu- jest to koń którego dostała od świętego mikołaja, uwielbia mu ściągać i zakładać kantar oraz siodło. Reszta zabawek zbiera kurz i odkurzana jest tylko raz na jakiś czas. Fakt teraz jest okres kiedy większość dnia spędza na dworze ale nawet przy złej pogodzie jej głównym towarzyszem jest ten koń.
Skupiając się na Igorku. Ma on multum grzechotek które podostawał lub ma po siostrze. Nic nowego nie kupowałam bo uznałam to za zakup bez sensu gdyż on tymi grzechotkami niechętnie się bawi. Ma jednego swojego ulubionego gryzaka który jest w połowie z wyparowaną wodą (nowego wogóle nie chce gryźć) i pluszową żabkę z gumowym gryzakiem na końcu. Przy wózku jest szeleszcząca książeczka po którą też chętnie sięga a reszta? Pobawi się, zobaczy ze nie da się tego gryź i grzmotnie o ziemie głośno wyrażając swoje niezadowolenie. Zabawki interaktywne też są na krótką metę. Co z tego że to gra, rusza się czy coś gada. Pierwszy moment- wow a potem już nie interesuje go to. Być może mam takie dzieci, być może tak to ma wyglądać. Jednak chcę zaznaczyć, że nie jest tak że moje pociechy w ogóle nie chcą się niczym bawić. Wręcz przeciwnie! Córa ma taką wyobraźnię, wystarczy jej patyk trochę sznurka i niema jej cały dzień, albo wiaderko łopatka trochę piasku i wody. Te zabawy sprawiają jej więcej radości niż gotowe zabawki. No a ile radości jest przy zwykłej plastikowej pustej butelce- no synek jest wniebowzięty. Kiedyś dziadek a mój tata podarował mojej siostrze zwykłe drewniane klocki różnych kształtów które mu zostały bo coś tam wycinał....no dziecko szczęśliwsze nie było- trochę wyobraźni i jej ulubiona zabawka.
Więc czy faktycznie opłaca się kupować drogie różne różniaste zabawki? Ja wpadłam w taki szał po urodzeniu pierwszego dziecka ale z biegiem czasu zrozumiałam ze to się mija z celem. To jest jedno wielkie siedlisko kurzu i nic więcej. Dlatego teraz każdy zakup czy to na urodziny czy na święta staram się dokładnie przemyśleć. Nie kupuje na oślep kierując się "modą" bo i tak wiem że niekoniecznie może się do dzieciom przydać czy spodobać. Staram sie aby było to coś co wiem że na pewno będzie przez dzieci użytkowane częściej niż raz w miesiącu. A wy jaki macie stosunek do zabawek? Kupujecie dzieciom wszystko co gra, śpiewa i się świeci czy raczej robicie przemyślane zakupy i kupuje coś co dziecko rozwija czy pobudza wyobraźnie? Z ciekawością czekam na Wasze odpowiedzi :)



Chciałam też pokazać Wam pewną stronę na którą trafiłam przez pewną Panią z innego bloga: http://parentingowe.pl/ . Chcecie zareklamować swój blog? Tu jest to możliwe i to całkowicie za darmo :). Ja już tam jestem :D! I co ciekawe odkryłam że tatusiowe też blogują :D! Do tego administracja jest bardzo uprzejma :)

Pozdrawiam :)

sobota, 5 lipca 2014

Nowo...odmieniono...

Nowy wygląd strony!

Podoba Wam się?

A może jednak macie jakieś spostrzeżenia co warto byłoby tu jeszcze zmienić?  Może coś się nie podoba? Lepszy był wcześniejszy wygląd?
Posłucham wszystkich opinii :)

piątek, 4 lipca 2014

Dziś króciutko :)

W końcu słoneczko pięknie praży za okienkiem, w końcu czuć lato...ale my niestety od wczoraj walczymy z gorączką. Co synkowi zbije to po kilku godzinach znowu. Zauważyłam że są to bardziej stałe pory, a poza tym objawem innych niema (ani kaszlu, ani kataru) więc podejrzewam trzydniówkę.

Dziś przyszły skarpetki peelingujące z Butterfly więc w najbliższym czasie można spodziewać się recenzji :)

Oprócz tego muszę się pochwalić że po raz kolejny mam przyjemność testować z banglą produkty Canpol Babies. Tym razem w moje ręce wpadną butelki EasyStart z serii owoce. Butelki są teraz dla nas jak znalazł gdyż mam w planie powolutku wprowadzać synkowi napoje.


Oczywiście po przetestowaniu tych butelek sporządzę obiecany już dawno ranking butelek które miałam okazję do tej pory wypróbować. Faworyta prawdopodobnie już znam ale kto wie, może ten produkt zdąży mnie mile zaskoczyć ;).

Życzę miłego wieczorka i uciekam do maleństwa :)

wtorek, 1 lipca 2014

HIPPciowa niespodzianka

Zaledwie w sobotę otrzymałam meila z informacją że udało mi się wygrać nagrodę gwarantowaną w konkursie HIPP a już wczoraj dotarła do mnie paczuszka. No właśnie paczuszka, a ja czekałam na kopertę z kuponami rabatowymi :).



No ale jak się okazało (również po rozmiarach ;) ) paczuszka nie zawierała tylko kuponów ale i niespodziankę-  poradnik żywieniowy, łyżeczkę oraz obiadek dla dzieciątka.


Mało tego wśród kuponów rabatowych jest jeden na odbiór drugiej takiej paczuszki w Rossmanie :).



No to nam HIPPcio zrobił miłą niespodziankę :). Trzeba wybrać się do Rossmana i przy okazji wyrobić kartę synkowi Rosnę :).

No a póki co marchewka z ziemniaczkami tak synkowi smakowała że aż buziulkę otwierał gdy z daleka widział że łyżeczka jest napakowana. Początki rozszerzania diety na razie idą bez żadnych komplikacji. Jabłuszko i sama marchewka już przerobiona, teraz czas na dodatki do marchewki :). A no i zapomniałam że synu podstępem przyssał mi się do melona, tak mu smakował że oddać nie chciał...no i na szczęście nic mu po nim nie było ;).

Oprócz tego wygrałam w konkursie tej oto blogerki --> link skarpetki złuszczające Butterfly które z miłą chęcią wypróbuje i nie omieszkam podzielić się z Wami opinią :)

Pozdrawiam :)