środa, 8 lipca 2015

Przepis na wakacyjną nudę- PLAYMOBIL

Kiedy słonko za oknem świeci, a termometr pokazuje 20+ nogi same niosą na dwór Ciebie i Twoje dzieci. Bo przecież ruch jest wskazany! ;) A na dworze tyle fantastycznych rzeczy do robienia! Począwszy od zabawy w piaskownicy, spacerków, grania w piłkę (oraz inne sporty) kończąc na pluskaniu w basenie. Przyznam szczerzę, że odkąd pogoda dopisuje moje starsze dziecię wręcz "zapomina" gdzie mieszka ;). Wpada i wypada do domu tylko w celu zaspokojenia swoich potrzeb fizjologicznych! Ale i tu mama czasami musi dziecię przypilnować co by nie zapomniało się najeść ;).
Przyznam bez bicia, że mi to pasuje :). Ale nie z racji "świętego spokoju" bo nikt nie chodzi i nie marudzi że mu się nudzi (trzeba też pamiętać że jest pewien młody delikwent który potrzebuje nieustannej uwagi ;) ) ale z racji tego, że moja córa nie chodzi i nie pyta "mamo mogę pograć na komputerze??". Przez okres zimowy to pytanie towarzyszy nam w dniu codziennym. Powiem, że wręcz czasami na siłę muszę Aurelię na dwór wypychać bo by tylko siedziała i grała (wiem, wiem nie jest to najlepsza metoda wychowawcza dlatego ograniczam czas przed komputerem do max 2h) jednakże w okresie letnim komputer wręcz nie istnieje! A mnie bardzo cieszy aktywność mojego dziecka i spędzanie czasu na łonie natury!

Co jednak gdy za oknem ulewa?? I to do tego stopnia, że latanie z parasolką po kałużach nie wchodzi w grę a ty nie chcesz by Twoje dziecko spędziło cały dzień przed komputerem?
 Ja znalazłam fajny sposób na nudę! Figurki PLAYMOBIL! :)


Cudowne figurki, małe ludziki, laleczki.....zwał jak zwał ale trochę wyobraźni (której dzieciom z pewnością nie brakuje ;) ! ) i ta zabawka potrafi zająć na długie, długie godziny!

Do tego są małe i poręczne więc można je zabrać dosłownie wszędzie!




Oprócz tego do figurek można dokupić niesamowite platformy i to w dodatku nie tylko dla dziewczynki ale i dla chłopców!

 ( Do każdej laleczki jest dołączony mini katalog z oferowanymi produktami wraz z numerami przypisanymi danej platformie co zdecydowanie ułatwia szukanie konkretnego produktu.)


A taka radość malowała się na twarzy Aurelii gdy listonosz przyniósł paczkę dla niej! :)

A w dodatku produkty PLAYMOBIL (i nie tylko!!!) dostępne są w sklepie internetowym PATI I MAKS (klik) i to w atrakcyjnych cenach!!

Ja już Aurelii mam kilka rzeczy upatrzonych (bo Igor jeszcze za mały ;) ) teraz tylko czekać na okazję by kupić :).

Podoba się? :)

Pssssssss....a taka ciekawostka- to są zabawki z tradycją! Ja je jeszcze pamiętam ze swojego dzieciństwa ;)

środa, 3 czerwca 2015

Wrobiłam Go w drugie dziecko

Takie rozkminki mnie dziś naszły podczas pichcenia obiadku, że aż śmiać mi się chce jak teraz na to patrze :)...zaplanowałam sobie co napiszę, ale znając realia- w głowie wszystko pięknie cudnie ale, żeby przelać to na bloga to już nie takie łatwe jakby nam się mogło wydawać ;).

Każdy z Nas ma jakieś tam swoje wyobrażenia rzeczywistości, Naszej egzystencji. Jedni wierzą w Boga...inni zaś nie. Jedni wierzą w reinkarnacje inni zaś pukają się w głowę i twierdzą, że to głupota. Ja wierzę w to, że Nasze życie jest od samego początku do samego końca zaplanowane- potocznie zjawisko to zwane jest przez wielu przeznaczeniem. Wierzę w to, że po śmierci wcielamy się ponownie i jako własna dusza zanim jeszcze narodzimy się na nowo znamy już swój życiowy scenariusz. Wierzę też w to, że w swoim życiu spotykamy osoby (a raczej dusze) z poprzednich żyć stąd czasami przeczucie Ja Cię kurdę skądś znam...jednak na ten temat można by dyskutować w nieskończoność. Zapewne wielu z Was może stwierdzi, że w tym momencie zwierza Wam się jakaś wariatka, inni chętnie pociągną ten temat....ale nie o tym chciałam rozprawiać.
Wróćmy więc do tematu przeznaczenia. Albo nie! O tym za chwilkę.

Po urodzeniu Aurelia nie myślałam o drugim dziecku. Wręcz obiecałam sobie że do drugiej wpadki nie dopuszczę! Okrągły rok zajęło mi walczenie z urazem po pierwszym porodzie. Po roku było już lepiej ale wciąż nie czułam się gotowa by znowu przechodzić przez poród. Tak potem czas mijał, rok za rokiem aż zaczęły się zbliżać 3-cie urodziny Aurelki. Wtedy pomyślałam sobie, że chciałabym drugiego dzidziusia, chciałabym znów móc przytulić taką kruszynkę, patrzeć jak zaczyna gugać i jak stawia pierwsze kroczki. Nie chciałam też aby Aurelka była sama- zawsze w końcu marzyłam o trójeczce :). Niestety moja połówka nie była tak optymistycznie nastawiona jak ja. On wręcz uważał, że mam mu kompletnie nic na ten temat nie gadać bo z jego strony jest definitywne NIE! Egoistyczne z jego strony? Niekoniecznie bo on patrzył (jako głowa rodziny) z punktu finansowego. Ja natomiast wiedziałam, że sobie poradzimy ale nie naciskałam i rozmowę przełożyłam na następny raz. Tak kilkakrotnie wracałam do tematu, proponowałam, dawał mu do zrozumienia, że bardzo chce a on za każdym razem krótko i stanowczo ucinał rozmowę.
W tamtym okresie gdy okres zaczął mi się spóźniać jakoś chęć posiadania bobaska została odepchnięta na dalszy plan: w pracy sajgon, zbliżały się Aurelii urodziny i planowana z tego powodu impreza też mi głowę zaprzątała, do tego ja i połówka jak zwykle byliśmy w trakcie przerabiania ciężkich relacji. Wychodząc z pracy i przechodząc koło apteki pomyślałam o teście ciążowym. Nie wiedzieć skąd ta myśl zakiełkowała mi w głowie- przecież okres spóźniał mi się nie pierwszy i nie ostatni raz a to były dopiero 4 dni!
Niewiele się zastanawiając weszłam, kupiłam co chciałam i wyszłam. Oczywiście Pan Połówka widząc mnie z testem stwierdził surowo "Po co Ci to?! Przecież nie jesteś w ciąży!" i właściwie i ja z takim przekonaniem zdecydowałam się zrobić test jeszcze tego samego dnia. Byłam wręcz pewna, że test będzie negatywny chodź gdzieś w głębi liczyłam, że jednak będzie odwrotnie. Nie pytajcie mnie jaka była moja reakcja gdy ledwo go zrobiłam a już zaczęły się pokazywać dwie wyraźne kreski :). Sama Wam powiem- popłakałam się ze śmiechu! Dosłownie micha cieszyła mi się od ucha do ucha a z oczu leciały grochy!
Pan Połówka zaś się załamał:
Przyniosłam mu test i położyłam przed nosem
-Co to oznacza?
-Że wynik jest pozytywny.
-Czyli, że nie jesteś?
-Nie no, że jestem!
-Ty chyba ku... żartujesz!!

Więcej epitetów nie przytoczę ale on był wściekły dosłownie! Powiedział wtedy nawet parę słów za dużo których z pewnością teraz żałuje, ale ja wiedziałam, że to wszystko było pod wpływem emocji. Długo jeszcze nie mógł się z tym faktem pogodzić. Praktycznie do czasu kiedy mój brzuszek zaczął solidnie rosnąć i do czasu kiedy ciąża zaczęła być widoczna. Dopiero wtedy zaczął głaskać brzuchola i zasypiać z ręką na nim. W tamtym jednak okresie coś się zmieniło o czym pisałam tutaj.

Teraz kiedy tak patrzę jaki z niego ojciec...jak bardzo on kocha swoje dzieci to aż serce mi się rozpływa. Wiem, że on nie żałuje...że nie chciałby by było inaczej. Jak wspomniałam na początku postu przeznaczenie to jego zasługa. Gdyby nie to przeznaczenie pewnie nie mielibyśmy drugiego dzieciątka aż do dzisiaj. Tak miało być, ta jedna sytuacja w której zaciążyłam...chodź się pilnowaliśmy do jednak była ryzykowna sytuacja w której poczęliśmy Naszego synka.



Gdy jednak przyglądam się sytuacji z perspektywy czasu...gdy opowiadam o tym bardzo ogólnie: Ja chciałam, ale on nie chciał....życie jednak potoczyło się tak, że wpadliśmy. Bez uczuć i emocji które mi towarzyszyły, bez szczegółów to wygląda trochę tak jakbym ja go wrobiła w drugie dziecko. Ale tak nie było...bo to nie jest sytuacja jak np. z cyklu: zapomniałam wziąć jednej czy dwóch tabletek i zaciążyłam. Bo gdy parę lat się bierze tabletki a akurat w tym okresie nagle zapomina to można by uznać działanie za celowe (przykład). Ja jednak w tamtym czasie nawet nie pomyślałam by wrobić go w dzidziusia wbrew jemu. Ja chciałam by było to Naszą wspólną decyzją...trwało to też zbyt krótko by być zdesperowaną by posunąć się do podstępów.
Czasem jednak zastanawiam się, czy ktoś kiedykolwiek mi zarzuci, że go wrobiła? Mam nadzieję, że nie bo nie lubię niesprawiedliwego oceniania :).

czwartek, 21 maja 2015

5 lat minęło jak jeden dzień!

Kiedy 5 lat i 7,5 miesiąca temu na teście pokazały się dwie kreseczki mój świat stanął w miejscu. Potok łez był wręcz nie do powstrzymania. W głowie krzyczała tylko jedna myśl: I co teraz?! .
Proszę jednak mnie nie zrozumieć źle....nawet przez sekundę nie przeszła mi przez głowę myśl by żałować tego co się stało. O nie! Ja po prostu w ciągu jednej chwili zostałam postawiona przed faktem że właśnie moje życie diametralnie się zmieni, że to już nie będzie to co dotychczas. Jak już nie raz wspominałam w tamtej chwili byłam uczennicą. Przede mną było jeszcze 1,5 roku szkoły. To mnie przeraziło, że po prostu nie skończę szkoły, że moje życie będzie teraz w 100% skupione na dziecku. Byłam w stanie się temu poświęcić ale nie chciałam rzucić szkoły. W zakamarkach mojej głowy kłębiła się też myśl A co jeżeli zostanę sama? Oczywiście, nie miałam podstaw by tak uważać...zwalę jednak to na moją chwilową depresję i buzujące hormony ciążowe.

Jestem jednak na prawdę ogromnie wdzięczna mojej mamie i mojej połówce że to dzięki NIM w tamtym momencie zaczęłam w końcu po miesiącu małej depresji cieszyć się ciążą! To moja połówka od pierwszej chwili gdy tylko został postawiony przed faktem, że zostanie tatą powtarzał ciągle "Damy radę!", "Będę o Was dbać i Was kochać!"...to jego słowa mnie budowały. Moja mama dbała o to, żebym uwierzyła, że damy radę, że mi pomoże...nawet przez chwilę nie dała mi odczuć jaka ze mnie głupia gówniara bo nie umiałam się odpowiednio zabezpieczyć.
17 maja 2010 roku o 19:25 w ramionach tuliłam Aurelię! Poród oraz tydzień w szpitalu który spędziliśmy ze względu na żółtaczkę nie wspominam zbyt dobrze....Ale jakie to ma teraz znaczenia?

                                                               (3 doba po porodzie)

(8 dzień życia)
Córka całkowicie odmieniła moje życie, zmieniła mnie, zmieniła swojego tatę...spowodowała, że wszystko jest inne niż kiedyś.

Pamiętam jakby to było wczoraj, jak zaczęła raczkować, jak zaczęła chodzić, jak zaczynała mówić a nawet pierwszy ząbek o którym dowiedziałam się w dość bolesny sposób. Każde nowe osiągnięcie wżarło mi się w moje zakamarki w głowie i z dumą sobie o nich przypominam.



(6 miesięcy)

(1 roczek)

(2,5 roczku)

Kilka dni temu ta pannica kończyła 5 lat!! Niby to dopiero 5 lat ale dla mnie aż! Nie wiem kiedy to zleciało....zresztą chyba każdy rodzić boryka się z tym problemem. Jestem dumna z tego co moje dziecko już osiągnęło i wierzę że osiągnie jeszcze więcej! Kocham Cię Aurelko! I dziekuję!


(17.05.15 czyli pełne 5 lat)

piątek, 15 maja 2015

Konkurs urodzinowy #2 !!!

BLOG OBCHODZI 

PIERWSZE URODZINY!!!


No i jest drugi obiecany konkurs!!!
Pierwszy dostępny- tutaj
 
Sponsorem tego konkursu jest firma Pati i Maks!
Link do strony- tutaj
Link do fanpage- tutaj

A co jest nagrodą?

Ta dam!




(Puzzle MAPA ŚWIATA firmy CzuCzu)

Więc co zrobić by wejść w posiadanie tej nagrody?


Wystarczy, że cykniesz sobie/dziecku/dzieciom lub co tam do głowy przyjdzie selfie z "Mamą na peryferiach" (oczywiście mówimy tu o napisie w dowolnej formie ;) )

Pod uwagę będzie brana kreatywność!!!
Zgłoszenia przyjmuję na:
-meila ewcia.cerien@gmail.com (w tytule proszę wpisać "konkurs urodzinowy z Pati i Maks")
-w wiadomości prywatnej na fanpage
-pod plakatem konkursowym- klik
(która opcja dla Ciebie wygodniejsza tam piszesz)

Wszelkie udostępnienia, zaproszenia znajomych oraz polubienia (mnie i sponsora) mile widziane :).

A WSPANIAŁYM prezentem dla mamy na peryferiach będzie jeżeli ilość polubień na fanpage przekroczy już nie 200 a 300!!! Tak niewiele zostało :)

Miłej zabawy!
Regulamin:
1. Organizatorem konkursu jest autorka bloga czyli ja- cerien
2. Sponsorem nagrody jest firma Pati i Maks.
3. Konkurs trwa od 16.05 do 6.06 do godziny 23:59. Zgłoszenia dodane po tym czasie nie będą brane pod uwagę.
4. Warunkiem koniecznym do udziału w konkursie jest zrobienie sobie selfie z napisem Mama na peryferiach. Pod uwagę będzie brana kreatywność.
  5.Do konkursu można zgłosić się tylko raz! Niedopuszczalne jest startowanie z wielu kont!
6. W konkursie do wygrania są puzzle Mapa Świata firmy CzuCzu
  7.Wybór zwycięzcy należy do mnie autorki bloga i jest ostateczny, niepodważalny.
8. Wyniki pojawią się na blogu do 3 dni od zakończenia konkursu a zwycięzca zostanie poproszony o przesłanie danych adresowych niezbędnych do wysyłki nagrody w ciągu kolejnych 3 dni. W przypadku nie zgłoszenia się w wyznaczonym terminie wybieram kolejnego zwycięzcę. 
9. Dane adresowe zostaną przekazane sponsorowi w celu wysłania nagrody.
10. Konkurs nie jest konkursem w rozumieniu ustawy o grach hazardowych.
11. Nagrody są wysyłane jedynie na terenie Polski. 
12. Zgłoszenie się do konkursu jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na udostępnienie swojej pracy na wallu oraz przesłanie jej sponsorowi. 

 Więcej konkursów dla dzieci i kobiet w ciąży znajdziesz na stronie Konkursowe Mamy - Kliknij tutaj

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wyniki!

Nagroda za selfi z mamą na peryferiach trafia do:

Gosi B.!!


Pięknie dziękujemy za tort!

Proszę drogą meilową bądź w wiadomości prywatnej na fb przesłać mi dane (adres oraz numer telefonu) które następnie przekażę sponsorowi w celu wysłania nagrody. Na dane czekam 3 dni.

Gratuluje!!

niedziela, 10 maja 2015

Rodzice wystawieni na próbę

Zastanawiałam się jak najtrafniej zatytułować ten post.....przychodziły mi do głowy tylko długie zdania. Kilkakrotnie zaczynałam, po czym zmazywałam tytuł wraz z pierwszymi zdaniami posta i zaczynałam od nowa.
Również i ten tytuł mnie nie satysfakcjonuje do końca ale serio...myślę dziś cały dzień na zwolnionych obrotach. Pewnie zanim opublikuję ten post zdążę jeszcze z trzy razy pozmienia treść niektórych zdań.

Do czego jednak zmierzam? W jaki sposób rodzice są wystawieni na próbę?
Ojj nieee, nie będę pisać o głupich sytuacjach, o tym jak ktoś nas sprawdza czy my sami podejmujemy się jakiemuś rodzicielskiemu wyzwaniu. Będę pisać o czymś o czym raczej nie często i niewiele się mówi. Sama przyznam szczerzę, że wcześniej ten temat był mi obcy. Wręcz gdy tego doświadczyłam miałam na to 2000 innych teorii aż uświadomiłam sobie że nie tylko ja się z tym zmagam.
O co chodzi?? Już powolutku zmierzam do sedna...

Kiedy na teście ciążowym pojawiają się dwie kreski a lekarz potwierdza ciążę, cały świat wywraca się do góry nogami...I niema tu reguły czy dziecko było planowane czy nie.....od tego momentu dotychczasowy tryb życia, przyzwyczajenia ulegają zmianie a każda kobieta zaczyna dbać o siebie w inny niż dotychczas sposób. Tak na prawdę już od tej chwili Wasz związek jest wystawiony na WIELKĄ próbę. Nie muszę chyba przytaczać sytuacji w których to "pan" wyznaje swej wybrance ogromną miłość po czym na wiadomość, że zostanie tatusiem nagle się zawija zostawiając swą kobietę z brzuchem. Przykład ten jest w życiu spotykany dość często ale NA SZCZĘŚCIE większość związków już tę pierwszą próbę przechodzi i wspólnie oczekuje dowodu swej miłości w postaci małego bobo.
Niestety to dopiero początek drogi w której związek niejednokrotnie zostanie wystawiony na próbę. Wszystko się zmienia o 180 stopni dopiero kiedy faktycznie ten mały człowieczek przyjdzie na świat. Nie jest już tak kolorowo i Nasze wyobrażenia w rzeczywistości okazują się zupełnie inne.
Pojawia się brak zrozumienia, przemęczenie, niekiedy ktoś ucieka z tego codziennego życia w swoje pasje i zainteresowania nie licząc się z tym co w tym momencie jest najważniejsze.
Oczywiście sytuacja nie tyczy się każdego związku......dotyczy ona jednak dość sporej części populacji z tego co zaobserwowałam.


Moja córa nie była planowana. Wpadka- niema co ukrywać. Pomimo złowróżebności ze strony mojego ojca "zobaczysz zostaniesz sama, bo ja wiem co chłopacy w jego wieku mają w głowie!" oraz grożenie mojemu wybrankowi w stylu "niech mi się nie pokazuje na oczy bo jestem na niego wściekły za to co Ci zrobił" (tłumaczenie że to nie tylko jego wina nic nie dało) nie przepłoszyły mojej połówki i wbrew temu co mój ojciec gadał jesteśmy wciąż razem. Do tego  dbał o mnie i troszczył się. Myślałam, że wszystko będzie idealne. Dopiero po porodzie zaczęły się schodki. Moja połówka nie potrafiła sobie poradzić z tym, że teraz trzeba miłość przelać na dwie kobiety a nie tylko jedną a że do wylewnych nie należy to dla mnie już zabrakło tej czułości. Chwała jemu za to, że tak kochał i kocha swoją córkę ale za to ja zaczęłam się czuć niekochana. Do tego pojawił się brak zrozumienia, nieustanne kłótnie i sprzeczki o głupoty. Ja przemęczona zaczęłam być niemiłosiernie czepliwa, do tego jeszcze mieszkanie u teściowej która wprowadzała nerwową atmosferę....w końcu przyszedł moment gdzie kłótnie między nami były na porządku dziennym i nawet przeprowadzka nic nie dała. Moja połówka zaczęła w końcu uciekać od tej codzienności i zaczął wychodzić z moim bratem to na rower, to na piłkę, to siedzieli do późna i grali, to oglądali film a ja?? Dla mnie czasu już nie było. Prośby, groźby, błagania nic nie pomagało, bo według niego przecież nic złego nie robi i że ja przesadzam. Czułam się jak matka jego dziecka a nie wybranka życia.
To była Nasza próba. Wielka próba która trwała aż 4 lata. Pod sam koniec całkiem poważnie rozważałam zakończenie tego związku. W tamtym okresie zaszłam też w drugą ciążę i nawet oczekiwanie drugiego potomka z początku nic nie zmieniło. Aż nagle któregoś dnia coś się zmieniło....jakby ktoś machnął czarodziejską różdżką- ja się zmieniłam, on się zmienił. 

Jak wspomniałam wyżej- z początku miałam na to 2000 teorii....teraz już wiem że to nie było nic innego jak docieranie się po pojawieniu się nowego członka rodziny. Każdy z Nas przeżywał to na swój sposób i każdy z Nas miał problem by się w tym odnaleźć. Teraz wiem że jeżeli przeszliśmy ten na prawdę trudny okres to już nic nie jest w stanie Nas rozdzielić.
Niestety osób które zmagają się z podobnymi sytuacjami poznaję coraz więcej...życzę im tylko żeby to przetrwali tak jak my.

piątek, 8 maja 2015

Konkurs urodzinowy #1 !!!

BLOG OBCHODZI 

PIERWSZE URODZINY!!!



Z tego też powodu mam dla Was konkurs!!!

 I to nie jeden a nawet dwa! (drugi tutaj)

Sponsorem tego konkursu jest Blogosfera i firma Canpol babies!
A co jest nagrodą?

Ta dam! 

(Okrycie kąpielowe, szczotka Newborn baby i aspirator)

Więc co zrobić by wejść w posiadanie takiego zestawu?

"Życzę, Tobie..."

...no właśnie co życzysz blogowi Mama na Peryferiach?? Chcesz to napisać, pokazać, zaśpiewać? Każda forma dozwolona a pomysłowość mile widziana!
Zgłoszenia przyjmuję na:
-meila ewcia.cerien@gmail.com (w tytule proszę wpisać "konkurs urodzinowy z Cb")
-w wiadomości prywatnej na fanpage
-pod plakatem konkursowym- klik
(która opcja dla Ciebie wygodniejsza tam piszesz)

Wszelkie udostępnienia, zaproszenia znajomych oraz polubienia (mnie i sponsora) mile widziane :).

A WSPANIAŁYM prezentem dla mamy na peryferiach będzie jeżeli ilość polubień na fanpage przekroczy 200!!! Już tak niewiele zostało :)

Miłej zabawy!

Regulamin:

1. Organizatorem konkursu jest autorka bloga czyli ja- cerien
2. Sponsorem nagrody jestem firma Canpol babies.
3. Konkurs trwa od 08.05 do 31.05 do godziny 23:59. Zgłoszenia dodane po tym czasie nie będą brane pod uwagę.
4. Warunkiem koniecznym do udziału w konkursie jest złożenie życzeń blogowi Mama na peryferiach w dowolnej formie.
  5.Do konkursu można zgłosić się tylko raz! Niedopuszczalne jest startowanie z wielu kont!
6. W konkursie do wygrania jest jeden zestaw składający się z okrycia kąpielowego, szczotki do włosów "Newborn baby" oraz aspiratora.
  7.Wybór zwycięzcy należy do mnie autorki bloga i jest ostateczny, niepodważalny.
8. Wyniki pojawią się na blogu do 3 dni od zakończenia konkursu a zwycięzca zostanie poproszony o przesłanie danych adresowych niezbędnych do wysyłki nagrody w ciągu kolejnych 3 dni. W przypadku nie zgłoszenia się w wyznaczonym terminie wybieram kolejnego zwycięzcę. 
9. Dane adresowe zostaną przekazane sponsorowi w celu wysłania nagrody.
10. Konkurs nie jest konkursem w rozumieniu ustawy o grach hazardowych.
11. Nagrody są wysyłane jedynie na terenie Polski. 
12. Zgłoszenie się do konkursu jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na udostępnienie swojej pracy na wallu oraz przesłanie jej sponsorowi.

 Więcej konkursów dla dzieci i kobiet w ciąży znajdziesz na stronie Konkursowe Mamy - Kliknij tutaj



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

wyniki !!!

Ogłaszam, że zwycięzcą zostaje:
Pani  Natalia B. !!!

Gratuluje!!

Proszę o przesłanie mi danych (adres, nr tel) w ciągu 3 dni. Dane zostaną przekazane sponsorowi w celu wysłania nagrody.

czwartek, 7 maja 2015

Playboy, Body lotion (balsam do ciała)- opinia

Jakiś czas temu w moje ręce wpadł balsam Playboy "Play it sexy" Sensual Vanilla Scent


Stwierdziłam, że no nie mogę przepuścić okazji by go z opiniować.

"W nastroju na pieszczoty? Wmasuj w ciało balsam do ciała Play it Sexy, aby dostarczyć skórze dodatkowe 70% nawilżenia i poczuć na sobie zmysłowy zapach vanilii. Zawsze czuj się zmysłowa i sexy..."

Tak więc co sądzę o tym balsamie?

Pierwszy moment gdy go otworzyłam to fuuuuj. Dosłownie. Zapach jest TAK intensywny, TAK bardzo słodki, że odrzuciło mnie na starcie. Niema co ukrywać...chyba głównym założeniem firmy było by balsam był MOCNO perfumowany. Postanowiłam jednak dać mu szansę i nie skreślać go od razu...tym bardziej, że moja połówka jest zachwycona tym zapachem.
Gdy tylko po raz pierwszy się nim posmarowałam przez cały dzień nic innego nie czułam. Balsam nie dość, że nawilża dobrze (bo to trzeba przyznać bez bicia) to jeszcze pełni funkcję perfumu- taka wersja dwa w jednym ;). Rozprowadza się go fantastycznie chodź konsystencja ciut za rzadka mimo to jest jednak wydajny.
To co uważam za jego minus to tak jak wspomniałam wyżej- intensywność zapachu. Być może to też kwestia tego, że raczej gustuje w zapachach cytrusowych a nie słodkich a tu czuć wanilie.
Czy go polecę?
Myślę, że tak jeżeli ktoś lubi takie intensywne zapachy, cenę też raczej da się przetrawić (+/- 15 zł) natomiast nie do końca jestem przekonana jeżeli chodzi o osoby ze skłonnościami do alergii czy będzie on bezpieczny.