czwartek, 21 maja 2015

5 lat minęło jak jeden dzień!

Kiedy 5 lat i 7,5 miesiąca temu na teście pokazały się dwie kreseczki mój świat stanął w miejscu. Potok łez był wręcz nie do powstrzymania. W głowie krzyczała tylko jedna myśl: I co teraz?! .
Proszę jednak mnie nie zrozumieć źle....nawet przez sekundę nie przeszła mi przez głowę myśl by żałować tego co się stało. O nie! Ja po prostu w ciągu jednej chwili zostałam postawiona przed faktem że właśnie moje życie diametralnie się zmieni, że to już nie będzie to co dotychczas. Jak już nie raz wspominałam w tamtej chwili byłam uczennicą. Przede mną było jeszcze 1,5 roku szkoły. To mnie przeraziło, że po prostu nie skończę szkoły, że moje życie będzie teraz w 100% skupione na dziecku. Byłam w stanie się temu poświęcić ale nie chciałam rzucić szkoły. W zakamarkach mojej głowy kłębiła się też myśl A co jeżeli zostanę sama? Oczywiście, nie miałam podstaw by tak uważać...zwalę jednak to na moją chwilową depresję i buzujące hormony ciążowe.

Jestem jednak na prawdę ogromnie wdzięczna mojej mamie i mojej połówce że to dzięki NIM w tamtym momencie zaczęłam w końcu po miesiącu małej depresji cieszyć się ciążą! To moja połówka od pierwszej chwili gdy tylko został postawiony przed faktem, że zostanie tatą powtarzał ciągle "Damy radę!", "Będę o Was dbać i Was kochać!"...to jego słowa mnie budowały. Moja mama dbała o to, żebym uwierzyła, że damy radę, że mi pomoże...nawet przez chwilę nie dała mi odczuć jaka ze mnie głupia gówniara bo nie umiałam się odpowiednio zabezpieczyć.
17 maja 2010 roku o 19:25 w ramionach tuliłam Aurelię! Poród oraz tydzień w szpitalu który spędziliśmy ze względu na żółtaczkę nie wspominam zbyt dobrze....Ale jakie to ma teraz znaczenia?

                                                               (3 doba po porodzie)

(8 dzień życia)
Córka całkowicie odmieniła moje życie, zmieniła mnie, zmieniła swojego tatę...spowodowała, że wszystko jest inne niż kiedyś.

Pamiętam jakby to było wczoraj, jak zaczęła raczkować, jak zaczęła chodzić, jak zaczynała mówić a nawet pierwszy ząbek o którym dowiedziałam się w dość bolesny sposób. Każde nowe osiągnięcie wżarło mi się w moje zakamarki w głowie i z dumą sobie o nich przypominam.



(6 miesięcy)

(1 roczek)

(2,5 roczku)

Kilka dni temu ta pannica kończyła 5 lat!! Niby to dopiero 5 lat ale dla mnie aż! Nie wiem kiedy to zleciało....zresztą chyba każdy rodzić boryka się z tym problemem. Jestem dumna z tego co moje dziecko już osiągnęło i wierzę że osiągnie jeszcze więcej! Kocham Cię Aurelko! I dziekuję!


(17.05.15 czyli pełne 5 lat)

6 komentarzy:

  1. Cudowne jesteście dziewczyny :)
    Buziaczki dla słodkiej solenizantki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Slodka malutka :) u nas czas leci tez szybciutko mimo ze moja Elizka ma skończone 4 miesiące dla niektórych to dopiero a dla mnie to juz :) czas pędzi.. Ja równie miałam i mam wsparcie swojego faceta i jest świetnym tata, pomaga mi jak tylko moze. Zycie po narodzinach dziecka sie zmienia. Najpierw czułam ze na gorsze (czas pologu szalejące hormony) ale teraz jest coraz lepiej i jakos los nam sprzyja a kiedys bylo bardziej pod górkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej to już 4 miesiące?! Jak ten czas leci!

      Usuń
  3. I to był dla Was czas najwłaściwszy, tak miało być. Mnie osobiście strasznie drażnią komentarze typu, że gowniara i se dziciaka zrobiła.. a skad ktoś może wiedzieć czy ta gówniara nie da małej istotce więcej miłości niż korporacyjna dojrzała? Tobie gratuluję odnalezienia się w wyzwaniu a Aurelce tak wspaniałej mamy! No i Igusiowi również :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie piszesz każdy Twój wpis czytam z zaciekawieniem niby to proste życiowe sprawy ale piękne Jesteś Mega <3
    http://mamazcorkatestuja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń